Dziś przymiarka wagowa. Spakowałem plecak. Wszystko to co jak mi się zdaje jest najbardziej potrzebne w czasie długiej wędrówki po górach.
Postawiłem mandżur na wagę. 15,5 kg bez kijków. Ufff, mieszczę się w zalecanym limicie maksymalnie 20% wagi ciała. Teraz pozostaje mi tylko… poszukać chętnego tragarza który to wszystko będzie za mnie niósł na szlaku.
Bo przecież ja te 15 kg ciężaru będę miał cały czas na plecach. A w perspektywie 10-12 godzin marszu. I tak dzień w dzień. O matko, czyli nawet w południe gdy słońce będzie najwyżej ja będę musiał toczyć się pod górę i z góry. Czy dam radę? Czas pokaże.