Jak czytam w przewodniku „Główny Szlak Sudecki”:
„Nie jest dzisiaj łatwo dojechać do Świeradowa, by zacząć wędrówkę z samego rana, dlatego warto pomyśleć o noclegu dzień wcześniej (…)”.
W pewnym sensie tak właśnie zrobiłem bowiem już 30 dni temu zarezerwowałem sobie pierwszy nocleg w… pociągu relacji Warszawa – Janowice Wielkie. A wszystko po to żeby właśnie z rana rozpocząć wędrówkę. Może z rana to trochę za mocno powiedziane bowiem kropkę wciskam dopiero o godz. 9:56.
Kropka wciśnięta a zatem czas wędrówki biegnie.
HEJ KU GÓROM!
Ufff, pierwsza wspinaczka poza mną. Zbocze Stogu Izerskiego (1108 m) wprowadza mnie do schroniska.
Liczyłem że w schronisku zjem chociaż jakąś zupkę, ale tłumy były takie że sobie odpuściłem czekanie.
Sprzed schroniska rozpościera się piękna panorama.
Przybijam pieczątkę w schronisku i idę dalej. Przede mną jeszcze kilka godzin wędrówki a czasu nie mam dziś za dużo. Otwieram mieszankę studencką, popijam wodą z elektrolitami i ruszam w drogę.
Jest godzina 18:40, leżę już w schronisku i nie wiem czy żyję. Do noclegowni dotarłem ponad godzinę temu na ostatnich oparach. Jednak podróż 16-godzinna, w pięciu środkach lokomocji i nieprzespanej nocy zostawiła swój ślad w mojej kondycji.
Niby szło mi się dobrze, niczym nie różni się wędrówka od zeszłorocznej z GSB a jednak jestem mocno zmęczony.
Po opuszczeniu Schroniska na Stogu Izerskim szlak przez dłuższy czas był w miarę wypłaszczony, wiódł leśnym traktem. Na takim fragmencie można dużo zyskać czasu i to też czyniłem. Bo cały czas miałem w myślach to że ma dziś padać.
Na szlaku dużo było rowerzystów więc dodatkowo trzeba uważać żeby nie zostać rozjechanym. Bo prędkości niektórzy cykliści rozwijają kosmiczne. Oczywiście wtedy gdy jadą z góry.
Przy szlaku znajduje się kopalnia kwarcu „Stanisław”.
Jak czytam w przewodniku jest to najwyżej położona kopalnia odkrywkowa w Polsce (1050-1080 m n.p.m.). Teren kopalni słynie z ciekawych okazów mineralogicznych m. in. kryształów kwarcu, fluorytów, ametystów i turmalinów.
Po płaskim fragmencie zaczęło się kolejne podejście. Od Rozdroża pod Kopą na Sine Skałki. Podejście nie było początkowo strome, ale dość długie. Takie podejścia chyba bardziej lubię niż takie krótkie a strome. A takie było zakończenie wejścia na Sine Skałki. Ale za to widok rozciąga się stamtąd przepiękny.
Na szlaku było kilka wiat w których można chwilę odpocząć. Była nawet taka podwójna z szerokimi siedziskami na których można spędzić bardzo klimatyczną noc.
Trochę za daleko od Szklarskiej Poręby była ta wiata bo korciło mnie żeby tam zanocować.
Przed zejściem do Szklarskiej Poręby na szczycie Wysoki Kamień znajduje się przystań dla wędrowców. Nie ma tam bieżącej wody więc gorących posiłków nie serwują, ale można wypić kawę, zjeść szarlotkę, nie brakuje również trunków.
Obok znajduje się świetny punkt widokowy. Jest również wieża widokowa ale byla zamknięta.
Dochodząc do Wysokiego Kamienia usłyszałem pierwsze grzmoty nad Szklarską Porębą. Zanosiło się na deszcz więc przyspieszyłem kroku schodząc w dół. Po chwili zaczęło padać. Założyłem pokrowiec na plecak a sam ubrałem kurtkę przeciwdeszczową. Na szczęście deszcz był intensywny tylko przez chwilę, akurat wtedy gdy wyszedłem na otwartą przestrzeń. Po chwili znowu zagłębiłem się w las a deszcz powoli zanikał.
O godz. 17:30 do dotarłem do Schroniska Kamieńczyk za Szklarską Porębą.
Zjadłem grochówkę i jak już napisałem powyżej leżę i zastanawiam się czy jeszcze żyję. A to dopiero pierwszy dzień wędrówki.
Hej, ku górom.
Niech nowy dzień przyniesie mocną porcję nowych sił.
Niech przyniesie! 👍
Trzymaj się Czesio
Dzięki Barabaszu
W tej kopalni z turmalinami i ametystami to bym się zatrzymał na dłużej. Musisz tak pędzić ?
Mało czasu mam na ten GSS dlatego raczej nie zatrzymuje się nigdzie na dłużej.
Tak czułem, że ta kopalnia Cie zaintryguje.