Pobudka 4:50. Dziś przede mną zdecydowanie krótszy odcinek z Szarocina do Grząd. Niecałe 30 km więc nie ma się co spieszyć z wyjściem. Chociaż od 11 prognozy wskazują deszcz.
Tym razem udało mi się w ostatniej chwili uciec przed deszczem. I to dosłownie w ostatniej bowiem gdy otwierałem furtkę w agroturystyce zaczęło padać. Prognozy nie sprawdziły się, deszcz przesunął się na 15-tą i dzięki temu nie zmokłem.
Dziś zatrzymałem się w agroturystyce „Ptasi Śpiew” w Grzędach. Za mną planowe prawie 30 km. Choć ostatecznie wyszło znacznie więcej ale o tym za chwilę.
Z bazy w Szarocinie wyszedłem o 6:10. Pogoda moja ulubioną, poranny rześki dzień, słońce dopiero budzi się ze snu i nie pali tak jak w ciągu dnia.
Z Szarocina po przejściu kawałka asfaltem wkroczyłem we Wzgórza Bramy Lubawskiej. Z daleka nie wzgórze nie wyglądało zbyt wysokie ale podejście wymagało trochę wysiłku. A dodatkowo na drodze pojawiła się niespodziewana przeszkoda.
Leśnicy porządkowali teren i nie było możliwości przejść wyznaczonym szlakiem. Musiałem wspiąć się na pobocze i obejść lasem traktor.
Pierwszym zdobytym dziś szczytem była Świerczyna (720 m npm) na który prowadzi szlak zboczem Łysuni i Rudzianki.
Ze szczytu Świerczyny rozpościera się ładny widok na okolicę.
Schodząc że Świerczyny pierwszy dziś raz zabłądziłem. Szlak wiódł leśną drogą o nic nie wskazywało na to że jest gdzieś odejście. Zorientowałem się w miarę szybko spoglądając w telefoniczną aplikację. Teoretycznie mogłem pójść dalej i inną drogą powrócić na szlak ale ze było to może że 100 metrów to wróciłem. I to był błąd. No szlak wiódł w kompletnym gąszczu młodych drzewek, wysokiej trawy i kłujących jeżyn. W tym miejscu znowu wróciły mi myśli że tym szlakiem mało chodzi ludzi skoro jest tak niewydeptany.
Po wygrzebaniu się z zarośli doszedłem do asfaltu, który towarzyszył mi aż do wsi Paprotki. W pobliżu znajduje się Zalew Bukówka.
Zalew jest niezwykle malowniczy o czym przekonałem się wchodząc na szczy Zadziernej. Jest tu niezwykły punkt widokowy na Zalew i okolicę.
Podchodząc na Zadzierną minąłem pierwszy punkt kontrolny szlaku.
100 km Głównego Szlaku Sudeckiego za mną!
Nasyciłem oczy i duszę pięknym widokiem na Zadziernej i ruszyłem ostrym zejściem w dół. Szlak doprowadził mnie zboru do asfaltu i znowu towarzyszył mi do kolejnej wioski, która była Lubawka. E ogóle dzisiejszy szlak wyglądał w ten sposób: wioska, wzgórze leśne, wioska, wzgórze leśne i tak kilka razy.
W Lubawce zrobiłem pierwszy dziś odpoczynek. W miejscowej cukierni zjadłem eclerca i loda, popiłem jogurtem. No i oczywiście wietrzenie stóp obowiązkowo. Trochę to dziwnie wyglądało na rynku ale co tam, kondycja stóp najważniejsza.
Rynek w Lubawce sprawia wrażenie bardzo malowniczego.
Z Lubawki znowu asfalt aż do Leszczynowych Wąwozów którymi docieram na Lipowe Siodło. To miejsce w którym znajduje się wyglądająca na dość nową wiata. Nie omieszkałem odpocząć w niej i posilając się.
Po zejściu znowu asfalt prowadzący do Krzeszowa, miejsca od wieków związanego z Cystersami.
Z Krzeszowa przede mną ostatnie wzgórze leśne – Góra Św. Anny. Podchodząc pod nią doszły do moich uszu pierwsze grzmoty, wzmógł się wiatr a daleko przede mną mocno się zachmurzyło. Jak nic będzie padać więc przyspieszyłem kroku. W ostatniej chwili zdążyłem przed deszczem.
Prysznic, skromna kolacja w postaci gorącego kubka z dwoma kromkami chleba a na deser kawałek czekolady i kisiel błyskawiczny.
Miejscówka super, więc czas na relaks. I planowanie kolejnego dnia.
Nie wiedziałem, że będziesz w Krzeszowie. To miejsce związane z historią Brześcia Kujawskiego. Szczegóły na forum.