Pobudka 4:50. Za oknem szaro ale na razie nie pada. Prognozy wskazują że koło 10 ma padać w Kudowej. Wtedy będę daleko stąd.
Godz. 15:15 docieram do dzisiejszego miejsca przeznaczenia. Zrobione dziś około 36 km z Kudowej-Zdrój do Lasówki.
Z Kudowej wyszedłem nieco wcześniej niż ostatnie dwa dni bo przed 6-tą.
Prognozy niestety dość szybko się nie sprawdziły. Po kilkunastu minutach wędrówki zaczęło padać. Miałem na sobie kurtkę przeciwdeszczową i pokrowiec na plecak ale przy dłuższym i mocniejszym deszczu zawsze po plecach spływa trochę deszczu i dostaje się do plecaka. Dlatego przy pierwszej napotkanej wiacie założyłem poncho. I to był dobry ruch bo deszcz zamiast przestać to jeszcze się wzmógł. Momentami była wręcz ulewa. W butach miałem jacuzzi, żabki w nich mogły kumkać. Szlak był miejscami nie do przebycia.
Zatrzymałem się na chwilę pod wiaduktem kolejowym i to pomogło bo za chwilę deszcz ucichł. Mokrym szlakiem wspinam się na ramię szczytu Grodźca. Stamtąd Wygodna droga schodzę do wsi o wdzięcznej nazwie Zielone Ludowe.
Kolejny punkt na szlaku to Duszniki-Zdrój. Trafiłem tam w niedzielny poranek więc ulice świeciły pustką, podobnie jak ogródki kawowe na rynku. Bardzo spodobało mi się to miasteczko. Niezwykle malownicze kamieniczki na rynku cudownie prezentowały się w tym oknie pogodowym na jaki trafiłem.
W dalszej części szlak wiedzie do uzdrowiskowej części Dusznik, pełnej hoteli, kawiarni i restauracji. O tej porze większość lokali jest jeszcze nieczynna. I dobrze bo dzięki temu brak jest tłumów. Tak jak choćby na Alei Chopina która wiedzie szlak.
I dalej szlak wiedzie przez bardzo zadbany Park Zdrojowy z Dworkiem Chopina gdzie czasem można usłyszeć dźwięki muzyki tego słynnego kompozytora.
Ide dalej lekko w górę, mijam po drodze Czarny Staw, sztuczny zbiornik wykorzystywany kiedyś przez istniejące w tym miejscu kuźnice.
Po niespełna godzinie dochodzę do Autostrady Sudeckiej. Szosą to schodzę do Zieleńca, gdzie odnajduję schowane nieco Schronisko PTTK Orlica.
Przystawiam ogromną pieczęć do książeczki GOT.
Pałaszuję tu obiadek i nabieram sił na dalszą wędrówkę.
Postanowiłem bowiem przedłużyć dzisiejszy odcinek szlaku o około 10 km żeby dojść do Lasówki.
Po opuszczeniu Schroniska po kilku minutach nadciągnęły ciemne chmury i znowu zaczęło padać. Wskoczyłem pod ponczo i zagłębiłem się w leśną drogę.
Wkrótce przestaje padać, wychodzi słońce i zaczyna mocno przegrzewać. Mijam rezerwat „Torfowisko pod Zieleńcem”.
Muszę uważać żeby bagno mnie wciągnęło bo jakieś mięsożerne roślinki zrobiłyby sobie że mnie obiadokolację. Trzymam się więc utwardzonego szlaku.
Po wyjściu z leśnej utwardzonej drogi wchodzę na szosę którą idę przez dłuższy czas. Potem znowu wkraczam w las i w leśne bagna.
To już końcówka szlaku na dziś. Zbliżam się do wsi Lasówka. Schodzę że szlaku i po około 600 metrach docieram do dzisiejszej noclegowni.
Gospodarze są przemili, udostępnili mi pralkę z suszarką, z przyjemnością zrzucam z siebie mokre od deszczu i potu ubrania. Miejscówka jest piękna. Teraz czas na odpoczynek i planowanie jutrzejszej trasy.
A za oknem grzmi…
Gratuluje wytrwałości i determinacji.
To jak potrafi być cieżko to z czym się zmagasz , wiesz tylko Ty. Nie da się przelozyc czy wytłumaczyc osobom trzecim , nawet najbliższym tak jak euforii z pokonania kolejnych granic, głównie słabości własnego ciała i ducha. Podejrzewam że nie jest łatwo ale wszystko to sprawia że ta droga jest „jakas”. Życzę powodzenia i wytrwałości.
Dla tak wytrawnego wędrowca podejrzewam że treści Łukasza Supergana są znane ale gdyby było inaczej podsyłam zajawkę związana z wędrówka
Pięknie napisane. Nic dodać nic ująć.
Dla mnie zawsze wędrówki górskie były wielką przygodą i wiele razy na szlaku była walka z własnymi słabościami. Czasem wydawało się że już dalej nie da rady a jednak się udawało.
Ważne jest też żeby wiedzieć kiedy odpuścić, bo nie zawsze wszystko się udaje.
Oczywiście że kojarzę Łukasza Supergana, wzorowałem się na jego poradniku przy kompletowaniu plecaka na GSB.
https://youtu.be/WPRFYjVeMBg?si=p5yoa_T7NOvohUr-